W pobliżu Bordeaux stowarzyszenie potępia warunki, w jakich trzymane są w parku niektóre zwierzęta

Stowarzyszenie Nos Viventia kwestionuje warunki życia niektórych zwierząt w parku Moulineau w Gradignan, szczególnie w okresach ekstremalnych upałów. Zarządcy ośrodka odpowiadają na te pytania.
Wszystko zaczęło się od filmu opublikowanego kilka dni temu na Instagramie przez stowarzyszenie Nos Viventia („My, Żyjący”). Przedstawia on dyszącą kurę, kurczaki i króliki szukające choćby odrobiny cienia, by schronić się przed upałem, oraz woliery wystawione na działanie słońca. Po obejrzeniu zdjęć na portalach społecznościowych pojawiły się komentarze: „Ale co to za okropne miejsce?”. „Zwierzęta to żywe istoty. Opieka nad nimi to obowiązek, tak jak opieka nad dziećmi i osobami starszymi w czasie upałów…”.
Komentarze dotyczą parku zwierząt Moulineau (lub René-Canivenc) w Gradignan. Zdjęcia zostały wykonane przez lokalnego sygnalistę, który przekazał je stowarzyszeniu. Miejscowy informator pragnie zachować anonimowość. Zdjęcia zostały nakręcone między czerwcem a lipcem, podczas fali upałów. Przed ich opublikowaniem prezes Nos Viventia , Pierre Rigaux, próbował skontaktować się z zarządem Maison de la Nature. Bezskutecznie.

OD
W czwartek, 17 lipca, Elisa, członkini stowarzyszenia, udała się tam, aby ocenić sytuację. Było gorąco. Temperatura znacznie przekraczała 30°C. Była tam również gazeta „Sud Ouest”. „Przede wszystkim możemy zakwestionować zasadę trzymania zwierząt w niewoli” – mówi aktywistka, przechadzając się w pobliżu wybiegów. „A jeśli tak jest, musimy zadbać o to, aby warunki przetrzymywania były jak najbardziej sprzyjające dobrostanowi zwierząt”.
Brak cieniaStosunkowo pobłażliwa wobec jeleni, kóz, osłów i kaczek, staje się surowsza, gdy chodzi o kury, bażanty, króliki i inne ptaki. „Te zwierzęta nie mają dobrych warunków. Wybiegi powinny być bardziej przestronne. Niektóre potrzebują cienia dużych drzew, inne wcale. Pozostają w pełnym słońcu. Miejsca do odpoczynku są ograniczone”. Wskazuje na króliki kryjące się za drewnianymi lub plastikowymi budkami. „Bzdura” – ubolewa. Jej uwagę przyciągają również statyczne bażanty i woliera w palącym słońcu.

OD
Pracując w ośrodku opieki nad dzikimi zwierzętami, Elisa wierzy, że wybiegi i woliery można wzbogacić roślinami, zróżnicowaną glebą i trawą, dzięki czemu zwierzęta nie będą tkwić w rutynowym życiu pozbawionym bodźców.

OD
Na miejscu rozpoczyna się rozmowa z Christine Delsart, dyrektorką Maison de la Nature od dwudziestu ośmiu lat. „Nie zaprzeczamy ograniczeniom związanym z wysokimi temperaturami, które są oczywiste dla każdego z nas, w tym dla zwierząt” – komentuje w towarzystwie przedstawiciela miejskiego wydziału komunikacji. Podkreśla obecność i codzienną opiekę (jedzenie i woda) zapewnianą przez zespół opiekunów, a także systemy zacieniające przy niektórych bramach. „W tym okresie nie mieliśmy żadnych szczególnych zachorowań. Żadnych zgonów. Wiedząc, że zwierzęta w parku są monitorowane przez lekarzy weterynarii i Departamentalną Dyrekcję Ochrony Populacji (DDPP)”.

OD

OD
Przedstawiciel ratusza podkreśla wszechstronność parku, który rozciąga się na ośmiu hektarach, przecinanych rzeką Eau Bourde. Położony blisko dzielnicy politycznej miasta, Moulineau odwiedza rocznie prawie 250 000 turystów. Jego zasięg ma charakter metropolitalny. Partnerstwo z Konserwatorium Akwitanii (Conservatoire des Breeds d'Aquitaine) jest kolejnym dowodem zaufania.

OD
Odnosząc się do kurników, Christine Delsart wspomina o niedawnym nasadzeniu ochronnych pnączy, które na razie nie pokrywają ogrodzonego terenu. Płacząca wierzba posadzona w pobliżu nie zapuściła korzeni i musi zostać wymieniona tej jesieni. W przyszłym roku „ten sam system zostanie powtórzony na części południowej” – wyjaśnia.

OD
Miasto i Maison de la Nature uważają, że „dokładają starań” i uważają tę krytykę za „niesprawiedliwą” wobec opiekunów. „Stowarzyszenie nie kwestionuje kompetencji osób, które tu pracują. Chodzi o to, że niektóre obszary parku nie nadają się do przyjmowania zwierząt” – twierdzi prezes Nos Viventia. Po naszej wizycie udało mu się w końcu porozmawiać (telefonicznie) z Christine Delsart. „Stwierdzenie, że zwierzęta nie są chore, nie jest argumentem” – kontynuuje. „W cyrku lew, który biega w kółko, też nie umiera”.
Poza drobnymi usprawnieniami, Pierre Rigaux liczy przede wszystkim na zmiany strukturalne, które zapewnią prawdziwy dobrobyt. Po powiadomieniu DDPP (Departamentu Prokuratury Generalnej) stowarzyszenie przygotowuje skargę do prokuratury.
SudOuest