Pożary w Aude: „Mamy do czynienia z podwójną katastrofą: ekologiczną i ekonomiczną” – ostrzega burmistrz Camplong-d’Aude z ramienia PCF

Z powodu gigantycznego pożaru, który trawi Corbières od wtorku, 5 sierpnia, około godziny 16:00, kraj katarów cierpi męczeństwo. Camplong-d'Aude, małe miasteczko położone u podnóża góry Alaryk, rzut kamieniem od źródła pożaru w Ribaute, cudem uniknęło płomieni.
Jednak burmistrz tego miasta, Serge Lépine (PCF), z którym w środę rano skontaktowała się gazeta L'Humanité , obawia się, że ta kolejna katastrofa będzie ostatecznym ciosem dla tego historycznego regionu francuskiej uprawy winorośli, który i tak już boryka się z wielkimi trudnościami ekonomicznymi.
Czy Twoje miasto zostało dotknięte pożarem?

Serge Lépine
PCF Burmistrz Camplong-d’Aude (Aude)
Nie, mieliśmy szczęście, Camplong ocalał. Wiatr tramontanowy, wiejący z północnego zachodu, z impetem przeniósł płomienie z Ribaute do Tournissan i Saint-Laurent-de-la-Cabrerisse, gdzie spłonęły. Tam też były ofiary.
Stąd widzę ogień, robi ogromne wrażenie. Mówię, że mieliśmy szczęście, bo gdyby wiatr wiał z północy, ogień skierowałby się w naszą stronę, przechodząc przez teren, gdzie rosną tylko drzewa iglaste...
Czy miał Pan kontakt z władzami, strażą pożarną?
Nie, nie do końca, ale to normalne: nas to nie dotyczy, a oni koncentrują się na obszarach bezpośrednio dotkniętych. Udostępniliśmy na przykład naszą salę wielofunkcyjną, gdyby zaszła potrzeba zakwaterowania uchodźców, ale na razie jej nie potrzebują. Nawiasem mówiąc, wszystkie okoliczne gminy zrobiły to samo. Nasz region jest bardzo zjednoczony.
Od początku lata twoje miasto jest otoczone pożarami...
Tak, w lipcu był pożar w Narbonne, a jeszcze bliżej, ten, który wybuchł na autostradzie A61 w Douzens, tuż nad nami, po drugiej stronie rzeki Alaric, i który strawił już 500 hektarów. Znów mieliśmy szczęście, wiatr nie wiał w naszą stronę.
Czy istnieje wyjaśnienie liczby i siły pożarów w Aude i Corbières?
Tutaj wszystko jest przesadzone. W 1999 roku mieliśmy niszczycielskie powodzie. Od czterech lat doświadczamy bezprecedensowej suszy. Bo dużo mówimy o Pirenejach Wschodnich, ale tutaj jest tak samo. Tej zimy spadło w sumie 200 mm deszczu!
Na centralnym placu Camplong-d'Aude mamy fontannę: już nie leci. Starsi nigdy nie widzieli czegoś podobnego, nawet podczas II wojny światowej, kiedy region doświadczył również czterech lat suszy. Jesteśmy regionem winiarskim, w którym winorośle zamierają z powodu braku deszczu .
Dodatkowo od lat 90. i 2000. podejmowane są kampanie mające na celu wyrwanie winorośli , co stanowi jedyne rozwiązanie oferowane przez rządy i Unię Europejską winiarzom, którzy nie są już w stanie zarobić na życie.
W tym roku ponownie wykarczowano 5000 hektarów. Ale pierwszym rezultatem tego wszystkiego jest to, że spółdzielnia winiarska Vignerons de Camplong – jedna z ostatnich niezależnych spółdzielni – była w stanie wyprodukować zaledwie 5000 hektolitrów w 2024 roku, a w tym roku wynik nie będzie lepszy.
I na szczęście mamy winiarzy z okolicy, którzy przywożą jej swoje winogrona, bo wiedzą, jak dobrze pracuje. Ale normalnie produkowała od 9000 do 12000 hektolitrów! Więc po pierwsze, mamy katastrofę ekonomiczną.
Do tej katastrofy gospodarczej dochodzi kolejna, ekologiczna. Ponieważ drugim skutkiem wyrywania winorośli i suszy jest to, że zamiast winorośli, które stanowią całkiem niezłe pasy przeciwpożarowe, odrastają tysiące hektarów jeżyn, lasów sosnowych i drzew iglastych. A w obliczu pożaru to zupełnie inna bajka. Już w latach 90. nasi winiarze ostrzegali, że w tym tempie ogień pewnego dnia rozprzestrzeni się z Corbières do morza: oto jesteśmy...
Czy widzisz jakieś rozwiązania, jakieś perspektywy?
Istnieje projekt dużego parku rolno-fotowoltaicznego, pomiędzy Tournissan i Ribaute, łączącego działalność rolniczą z produkcją energii elektrycznej.
Mogłoby to zapewnić dochód niektórym winiarzom. Z naszej strony, wraz ze wspólnotą gmin regionu Lézignan, Corbières i Minervois, której jestem wiceprzewodniczącym, przeznaczyliśmy 204 000 euro na zbadanie możliwości wierceń na części terenów, które wciąż dostarczają wodę, aby zapewnić jej dostęp do winorośli najbardziej poszkodowanych. Chcę jednak podkreślić: doświadczamy podwójnej katastrofy: ekologicznej i gospodarczej. Nasz kraj umiera!
Sprawiedliwość klimatyczna to nasza walka. Walka, która łączy walkę o środowisko i walkę społeczną, by przeciwstawić się systemowi kapitalistycznemu, który eksploatuje wszystko. Istoty żywe, planetę i ludzkość.
Nie ma nieuchronności.
- Ujawniamy manipulacje lobbystów.
- Rzucamy wyzwanie zabójczemu negowaniu zmian klimatycznych.
- Podkreślamy inicjatywy mające na celu zmniejszenie nierówności środowiskowych i podziałów społecznych.
Wesprzyj nas. Chcę wiedzieć więcej.
L'Humanité